List Rebelianta do strażników granicznych z Warszawy
Szanowni Koledzy – strażnicy graniczni z aglomeracji warszawskiej, W ostatnich dniach uaktywnili się jacyś węsiersko-żabińscy wojownicy heroicznej walki o równość w syfie, czyli o zablokowanie przyznania Straży Granicznej świadczenia o charakterze dodatku stołecznego, takiego samego, jaki przysługuje policjantom na terenie całego garnizonu warszawskiego. Jeden cwany gapa siedzi w Gdańsku i wypisuje do Kolasy, że „miejscowość Warszawa” mu się nie podoba, a drugi niepełnosprytny, też w liście do Kolasy, obwieszcza Nowy Sącz „aglomeracją równą Warszawie”. I jeszcze podpiera się „funkcjonariuszami Federacji Służb Mundurowych”. Kto o tych dwóch słyszał? No właśnie... I tacy niktowie mają czelność wypowiadać się o Waszej służbie. I to są „związkowcy”, którzy w ten sposób definiują koleżeństwo – żeby nikt nie dostał więcej od nich. Z tym, że akurat oni dostają niemało, bo są beneficjentami bliskich bratnich relacji z bossem ZG. Nagle zerwali się do szturmu. W grudniu po południu. Skąd ta mózg...