Rebeliant Szmarowski

Coraz częściej pojawia się argument, że związek zawodowy w służbach mundurowych działa bardziej jak mafia, niż legalna organizacja. Wynika to z nadużywania władzy i taktyk zastraszania, stosowanych przez przywódców związkowych w celu utrzymania władzy.  Na przykład w bibliotece policjanta znaleziono materiały omawiające działania podjęte w związku z udziałem organizacji w nielegalnych i nieetycznych praktykach [1]. Dodatkowo związek został oskarżony o stosowanie taktyk zastraszania w celu uciszenia głosów sprzeciwu i utrzymania kontroli nad swoimi członkami [2] . To nadużycie władzy tworzy toksyczne środowisko pracy, które może prowadzić do niskiego morale i zmniejszenia satysfakcji z pracy wśród członków służb mundurowych. Zaangażowanie związku w nielegalne działania to kolejny powód, dla którego często porównuje się go do organizacji mafijnej. Pojawiły się doniesienia o angażowaniu się przywódców związkowych w praktyki korupcyjne, takie jak przyjmowanie łapówek i pranie brudnych pie

Rośnie liczba funkcjonariuszy odchodzących do cywila. Resort spraw wewnętrznych dotąd z bezczelnym uśmieszkiem drapał się po opasłym kałdunie, głosząc, że wizja kadrowej hekatomby w nowym roku, to tylko mrukliwe bajania sfrustrowanych nierobów, którzy w służbie chcą się tylko nachapać. Link - Więcej o nadspodziewanie licznych odejściach w tekście Seweryna Piaseckiego A jednak... Nauki z 2021 roku nie poszły w las. Toczący się wtedy nieformalny, ale jednak masowy Wielki Protest Mundurowych, pokazał, kto jest kim w środowisku zawodowym służb mundurowych. Związki zawodowe odwróciły się od uczestników protestu, pozostawiając ich na pastwę mściwych resortowych Von Nogayów, którzy tu i ówdzie rozpanoszyli się, jak udzielni władcy. Związkowe Tłuste Koty, niczym kolonialni kompradorzy, wysługujące się stronie rządowej za cenę utraty resztek godności, podpisały wszystko, co im przedstawiciele władzy podsunęli, jako propozycję podwyżek uposażeń. W zapomnienie poszły uzgodnienia z listopada 2